Unikalna odzież sportowa dla kobiet – do jogi, fitnessu i biegania

Darmowa dostawa od 500 zł.

O świadomości ruchu, jodze i dobrostanie - rozmowa z Oliwią Misztur
Autor     03/10/2023 09:48:37    0Komentarze
O świadomości ruchu, jodze i dobrostanie - rozmowa z Oliwią Misztur

Czy możesz opowiedzieć o swoim doświadczeniu świadomości ciała w jodze?

OM: Świadomość ciała to bardzo rozległy i złożony temat, nie chciałabym się tu ograniczać jedynie do jogi, ponieważ to, jak sama praktykuję oraz jak uczę ruchu wykracza poza asany. Lubię mówić, że uczę świadomego ruchu :) Staram się pracować korzystając z rozmaitych technik i metod, które są mi bliskie. Lubię różnorodność, eksperyment i multidyscyplinarność - korzystam z technik tanecznych, treningu funkcjonalnego, pilatesu, animal flow i innych.
Sama przez lata tańczyłam taniec współczesny i solowe tańce irlandzkie, i w momencie, kiedy weszłam w praktykę jogi, to miałam już z naprawdę dużą świadomość ciała. Zaczynałam od Ashtanga jogi, która jest bardzo wymagającą fizycznie metodą. Jednak było to dla mnie dość łatwe, bo miałam już wcześniejsze fizyczne przygotowanie. Jednak dopiero wieloletnia systematyczna praktyka pozwoliła mi odkryć wiele niuansów i jeszcze głębiej pojąć sens asan i oddechu. Uważam, że tylko regularność i czuła dyscyplina pozwalają na zbudowanie świadomości ciała i głębokiego z nim połączenia. Nie ma
drogi na skróty. Tak jak nie nauczysz się obcego języka bez ćwiczenia, tak samo nie skomunikujesz się ze swoim ciałem nie ucząc się rozumienia komunikatów, które Ci wysyła i nie poświęcając mu uwagi.


A jak jest ze świadomością ciała u innych osób? U osób, które przychodzą na Twoje zajęcia?

OM: To, w jaki sposób funkcjonujemy na co dzień, nie ułatwia nam niestety nawiązywania głębszej relacji z własnym ciałem i reagowania na jego sygnały.  Częstą motywacją osób zaczynających praktykę jest chęć poprawienia  swojego dobrostanu na najbardziej podstawowym poziomie - pozbycie się bólu pleców, zwiększenie elastyczności, ukojenie układu nerwowego. Często ludzie w jakimś momencie życia uświadamiają sobie, jak bardzo odcięli się od swoich ciał i je zaniedbali i przychodzą, by to zmienić. Zdarzają się i tacy, którzy przychodzą totalnie “połamani” i niechętni, powtarzając, że “ja się nie nadaję na jogę, bo jestem za sztywna/sztywny”. Dla mnie to brzmi trochę jak “jestem za brudna/y, żeby wziąć prysznic”. Trochę absurdalnie, prawda? Jeśli tak jest, jeśli jesteś sztywna, obolała i odcięta od swojego ciała, to tym bardziej potrzebujesz zmiany, rozruchu i przełamania tego stanu. Pozostawanie w bezruchu nie sprawi, że nabierzesz świadomości, że lepiej się skomunikujesz ze swoim ciałem. Żeby to zmienić, musisz zacząć praktykować.

Czy możesz rozwinąć temat napięć u osób, które do Ciebie przychodzą na warsztaty?

OM: Problem napięcia zarówno w głowie, jak i w ciele jest nagminny. Mamy niestety taki model funkcjonowania, że wszyscy jesteśmy w jakiś sposób napięci, stres, któremu podlegamy jest chroniczny - czyli zagrażający naszemu zdrowiu. Stres od czasu do czasu jest dla nas zdrowy, działa stymulująco. Jednak jeśli jest jakiś poziom stresu, którego doświadczamy permanentnie, to powoduje różne zmiany i uszczerbki, zaburza nasz psychiczny i fizyczny dobrostan. Mówię o kobietach i mężczyznach, ale wydaje mi się, że u kobiet dużo więcej tego widzę. Stres u kobiet lubi się odkładać w okolicy miednicy. Zróbmy mały eksperyment. Zaciśnij proszę teraz szczękę. Czy czujesz, jak zaciskają się twoje mięśnie w okolicy krocza i podbrzusza? A teraz napnij łopatki, czy czujesz też zacisk w dole ciała? Mięśnie twarzy, a także okolic łopatek i barków są połączone z mięśniami dna miednicy. Napinając szczękę, czy barki czujemy napięcie w miednicy. Kiedy się denerwujemy często zaciskamy szczękę lub napinamy barki, kark. To są takie szczegóły, których na co dzień sobie nie uświadamiamy, a one mają wpływ później np. na bolesne współżycie czy bolesne miesiączki. Dla wielu osób ich napięte ciało i głowa, to jest w końcu motor napędzający, żeby coś z sobą zrobić.


Czy wystarczy w takim razie wybrać się na weekendowy wyjazd z Tobą, żeby popracować nad swoim ciałem?

OM: Regularna praktyka powinna być podstawą. Regularność, zdrowa rutyna i dyscyplina przynoszą świetne korzyści i mają długoterminowe działanie. Natomiast już po weekendowym warsztacie ludzie sami mówią, że nagle coś się rozluźniło, zmiękczyło. Za tym rozluźnieniem w barkach i w szyi idzie rozluźnienie w głowie. Kiedy organizuję wyjazdy jogowe, często przyjeżdżają osoby bardzo pospinane, ale już po niecałych trzech dniach widać w nich ogromną różnicę. I to nie są żadne czary-mary, taki wyjazd to czas tylko dla Ciebie, zostawiasz pracę, rodzinę, obowiązki, jesteś nakarmiona, prowadzona w praktyce, wyspana, otoczona ludźmi, którzy przyjechali po to samo, co Ty. To bardzo ułatwia regenerację i puszczenie napięcia.


Jak wygląda ruch w praktyce jogi? Z boku może wydawać się, że jest monotonny i bardzo powtarzalny.

OM: To, co jest fantastyczne w praktyce jogi i takiego świadomego, pogłębionego ruchu, to to, że cały czas szukamy go głębiej. Z każdą kolejną praktyką, z każdą kolejną godziną na macie i w ogóle w ruchu coraz bardziej czujemy swoje ciało.
Nie uczę samych asan, ale też oddechu i świadomości różnych połączeń w ciele. Co wynika z czego. Jak poprowadzić ruch przez ciało tak, żeby ruch, który zaczyna się od stopy, poczuć w dłoni. Uczę tego, jak połączone jest całe nasze ciało. To, że czubek głowy i kość ogonowa są ze sobą połączone. Co się dzieje na płaszczyźnie całego kręgosłupa, kiedy się poruszamy.
Robiłyśmy już mały eksperyment. Zaciskając szczękę, czy napinając barki czułaś napięcie w mięśniach dna miednicy. To są niuanse, których się uczymy i które często trudno nam poczuć na początku.
Tak się dzieje, kiedy przychodzimy na zajęcia pierwszy raz i nauczyciel, albo nauczycielka używa skomplikowanych dla wyobraźni obrazów i zwrotów. Mówi np. o poruszaniu swoją wewnętrzną łopatką, albo zasysaniu wewnętrznej kostki. I ludzie na początku zupełnie nie wiedzą o co chodzi. To wynika z nieświadomości ciała, ale tego się uczymy. To jest proces.


Jak szybko można osiągnąć taką pełną świadomość ciała, i czy jest ona w ogóle osiągalna?

OM: W ruchu, w jodze nie istnieje coś takiego jak linearny postęp, progres, coś co można łatwo wymierzyć, złapać. Tu jest dużo niuansików. Kiedy sukcesywnie pracujesz, praktykujesz, poruszasz się, wchodzisz w swoje ciało, to stopniowo zaczynasz je coraz bardziej rozumieć. Twoje ciało wysyła ci sygnały, nabierasz uważności i czułości na te sygnały i to jest ta świadomość ciała. W dalszej praktyce już wiesz, jaki ruch będzie dziś dla ciebie dobry, co ci pomoże. Wiesz już jak powinnaś oddychać, jak uspokoić swój układ nerwowy. Dostrzegasz, co się dzieje w ciele. Rozpoznajesz, że czujesz jakiś niepokój i zauważasz, gdzie go odczuwasz, czy w barkach, czy w lędźwiach, czy w biodrach. To jest wspaniałe narzędzie, kiedy mamy świadomość swojego ciała i komunikujemy się z nim.

Czy ty, będąc na wysokim poziomie świadomości swojego ciała, jesteś w stanie jeszcze coś odkryć?

OM: Oczywiście że tak! Moim zdaniem nie ma czegoś takiego, że się nauczymy i dowiemy wszystkiego. Tak, jak w życiu. Cały czas się czegoś uczymy, ale także my się zmieniamy. Przede wszystkim zmienia się nasze ciało wraz z wiekiem, wraz z doświadczeniami. Zwłaszcza kobiece ciało, które doświadcza tak wiele. To my jesteśmy w ciąży, rodzimy. Nasze cykle hormonalne w ciągu jednego miesiąca przecież też się zmieniają. Więc myślenie o praktyce w kontekście jednego miesiąca, że ona będzie taka sama, jest dla mnie absurdem. Kobiety powinny dostosowywać swoją praktykę do swojego cyklu miesiączkowego i współpracować z nim i wtedy to ma sens. To jest OK, że przed miesiączką nie mam siły, że potrzebuję z siebie zrobić takie burrito kocykowe :D Przytulić się. Niestety często nasza kultura i media są nastawione na to, że masz cisnąć no matter what… A ty masz prawo powiedzieć “Hej dziewczyno! Odpuść sobie!”. To nie jest ten czas, zaopiekuj się sobą, odpocznij.
Owulacja będzie czasem, kiedy rozkwitniesz i będziesz mogła wszystko. Ważne jest uszanowanie tego, w którym momencie jest nasze ciało. Z wiekiem ciało też się zmienia. Nie będę mojego 40- czy 60-letniego ciała tak samo traktować, jak w wieku 20 lat. Trzeba to uszanować. Masa mięśniowa się zmienia. Ciało po ciążach jest inne. Podobnie kiedy odczuwamy różne stany psychiczne. To jak się czujemy psychicznie jest związane z naszym ciałem.

Jakie emocje towarzyszą całemu procesowi pracy z ciałem? Jakie emocje towarzyszą Tobie i osobom, z którymi pracujesz?

OM: To jest bardzo ważne pytanie. Wszystko, co masz w sobie wyjdzie w praktyce. Jeśli masz w sobie gniew, to możesz go poczuć mocniej. Ale jeśli już dłużej pracujesz, to wiesz jak ruchem ciała nad nim pracować.
Czasami nie uświadamiamy sobie pewnych emocji, które w nas są.
Fajną wskazówką jest ruch intuicyjny. Natomiast to wymaga jeszcze większej świadomości.
Niewątpliwie praktyka jest papierkiem lakmusowym do sprawdzania tego, co w nas drzemie, co w nas buzuje.
Najpierw jednak potrzebujemy przepracować ciało, a dopiero następnie pracować nad głową. Trudno jest pracować nad emocjami, kiedy ciało jest spięte, kiedy jest w nim dużo blokad, bólu i napięcia. Dopiero praca nad ciałem pozwala dotrzeć do tego, co jest w głowie.
Wychodzę z założenia, że zawsze zaczynamy od uwalniania ciała, uwalniania napięć. Żeby zacząć myśleć o medytacjach, o głębszym wchodzeniu w siebie, najpierw musimy przepracować ciało, oddech i dopiero jak ciało i oddech są w naszej kontroli, to wtedy pojawia się przestrzeń, żeby w spokoju wyciszać głowę. Trudno jest mi sobie wyobrazić wchodzenie w próby medytacyjne, kiedy ciało jest napięte, sztywne. Kiedy wszystkie mięśnie, ścięgna są naprężone, wtedy głowa też nie odpuści. Trzeba trochę się porozluźniać, powyrzucać z ciała napięcia. Medytacja i praca nad głową może się odbywać wtedy kiedy nasze ciało jest zaopiekowane.

Czy medytacja jest nierozłącznym elementem jogi?

OM: To zależy. Można traktować jogę, a ściślej asany, po prostu jako narzędzie, nie wchodząc w żadną filozofię, skorzystać i lepiej się poczuć. Medytacje, czy też jak Zachód lubi mówić Mindfulness też możemy potraktować jako narzędzia odseparowane od asan, a służące naszemu zdrowiu. Dla mnie to jest ok :) Ale ja mam bardzo rebelianckie podejście do wielu kwestii. A może po prostu zdroworozsądkowe :) Uważam, że warto wdrażać w naszą codzienność wszelkie praktyki, które nam służą. A 10-15 minut dziennie siedzenia w ciszy i skupieniu to niewątpliwy game changer dla wielu osób. Naprawdę nie trzeba się przy tym okadzać, słuchać mantr i siedzieć na drogiej poduszce do medytacji ;) Wystarczy chwila spokoju i wygodna pozycja, reszta to teatr ;)

Czy jest jeszcze coś, co ma wpływ na nasze ciało?

OM: Jasne! Dobre wartościowe jedzenie i sposób, w jaki je spożywamy - uważny, świadomy. Odpowiednia ilość wody w diecie. Dobre relacje z rodziną i innymi ludźmi - uważne słuchanie, obecność. Przebywanie na powietrzu, łapanie światła słonecznego. Spacery boso, tak by aktywizować nasze stopy. Dotykanie, masowanie, głaskanie, przytulanie - dawanie ciału przyjemności.Troska o jakość snu. To chyba składowe naszego ogólnego dobrostanu.


Co powiedziałabyś naszym czytelniczkom na koniec?

OM:  Nie mam złotych rad :) Zachęcam natomiast do zmian. Do odważania się na wychodzenie ze swojej strefy komfortu, większej troski o siebie, o dawanie sobie odpoczynku i przyjemności. Do robienia z odwagą rzeczy, płynących z serca i do wzajemnego wspierania się oraz nie fiksowania na rezultatach tylko cieszenia się z działania. I przede wszystkim - do doceniania, a nie oceniania innych, a przede wszystkim siebie.

Oliwia Misztur - nauczycielka jogi i świadomego ruchu, mama 2,5-letniego Gustawa i 3 miesięcznej Grety. W nauczaniu oraz praktyce własnej lubi eksplorację i zabawę oraz nieustanne uczenie się i wychodzenie poza utarte schematy. Uważa, że praktyka powinna przede wszystkim dawać radość z kontaktu z własnym ciałem, uczyć samoobserwacji i czułości dla siebie i świata.

Udostępnij

Zostaw odpowiedź

* Imię
* E-mail (Nie publiczne)
* Komentarz: