Unikalna odzież sportowa dla kobiet – do jogi, fitnessu i biegania

Darmowa dostawa od 500 zł.

Kocham siebie taką, jaką jestem!
Autor     01/05/2024 11:22:52    0Komentarze
Kocham siebie taką, jaką jestem!

Taniec towarzyski, poledance, ashtanga joga, vinyasa joga, crossfit, kick-boxing, salsa cubana, Animal Flow, taniec intuicyjny… i z pewnością to nie koniec. Bo Paulina, mimo ogromnego doświadczenia, ma jeszcze wiele lat przed sobą. Wiele lat eksplorowania i doświadczania. Ma także tak ogromną ilość energii w sobie, że mogłaby nią obdarzyć wszystkich mieszkańców Wrocławia i nadal by ją mnożyła. 

Dyscyplina

Jako mała dziewczynka została zachęcona do tańca towarzyskiego. Szybko okazało się, że jest w tym dobra. Ta aktywność na wiele lat została z Pauliną i miała znaczący wpływ na nią i na jej późniejsze wybory. 13 lat zaangażowania w tą konkretną aktywność w dużej mierze ukształtowało Paulinę.
Poświęcenie życia tańcowi towarzyskiemu zawsze wiąże się z ciągłym pokonywaniem samej siebie, swoich słabości, udowadnianiem sobie, że można więcej i lepiej. Z wieloma godzinami treningów 6 razy w tygodniu i wyjazdami na turnieje w weekendy. Wiąże się ze zdobywaniem nagród i wchodzeniem na kolejny poziom i przechodzeniem do następnej klasy. 

Benefity

To, co dał Paulinie taniec, to z pewnością ogromna dyscyplina, skupienie się na zadaniu, celu i rezultacie. Ciągłe ćwiczenie mózgu i ciała, które z łatwością zaczęły zapamiętywać wszelkiego rodzaju choreografie i układy taneczne. Dał jej także umiejętność korzystania ze swojego ciała, poczucie rytmu. Umożliwił jej relacje i bycie częścią społeczności, w której inne osoby miały podobne wartości i cele. Do tego podróże, wyjazdy, obozy, poznawanie Polski i Europy.

Przesuwanie swoich granic

Uczona od małego, że po każdym sukcesie może przyjść następny, w dorosłym życiu sama narzuciła sobie tempo osiągania kolejnych stopni rozwoju. Sama sprawdzała jak daleko może się jeszcze posunąć, ile jej ciało wytrzyma. Ponieważ to właśnie ruch towarzyszył jej od najmłodszych lat w postaci tańca, już jako osoba pełnoletnia weszła w świat eksplorowania wielu innych dyscyplin. Swoich sił próbowała w poledance, jodze, crossficie, kickboxingu, czy salsie. Każda z tych aktywności otwierała przed nią nowe możliwości i pokazywała, że nadal jest coś, co sama może odkrywać i coś w czym może się sprawdzać. Już nie musiała niczego udowadniać innym, nie musiała brać udziału w konkursach, ale zaczęła udowadniać sobie samej, jak daleko może posunąć się z wykorzystywaniem siły i elastyczności swojego ciała. 

Słuchanie ciała

Ashtanga joga była kolejnym krokiem na drodze rozwoju. Asany, układy asan, była w stanie wykonać naprawdę dużo i niezwykle wytrwale. Często mimo fizycznego bólu, którym nie były zakwasy, ale sygnały płynące z ciała mówiące, wręcz krzyczące - mam dość!  Paulina działała jednak jak w transie, w amoku, mając w głowie, że choć jeszcze trochę bardziej, trochę mocniej… Chciała cisnąć jeszcze dalej, bo być może to była nadal ta granica, którą mogła przesunąć. I tak przesuwała aż do momentu, kiedy podczas praktyki ashtangi zerwała sobie więzadło w klatce piersiowej. Paulina dobrze pamięta ten ból, ale wtedy była w takim amoku i zafiksowaniu, że dopiero po chwili do niej dotarło, że coś jest nie tak. To był przełomowy moment.

Porażka

Czyżby? Ale taka była jedna z pierwszych myśli. “O nie, nie dałam rady. A z drugiej strony… sama sobie to zrobiłam. Sama siebie do tego popchnęłam.” 
Musiała się przez to wycofać z wielu rzeczy. Potrzebowała czasu na regenerację. Dało to początek analizie, czy naprawdę chce tak dalej funkcjonować, czy może jednak szuka czegoś innego? Musiała zostawić kilka form ruchu. Świadomie zrezygnowała z tych aktywności, które sprawiały, że jej podświadoma część chciała dalej cisnąć.

Akceptacja

Zaakceptowała to, że nie trzeba pokonywać kolejnych stopni i przesuwać granic swoich możliwości. Że można po prostu cieszyć się z wykonywanej aktywności i nie cisnąć bardziej i mocniej. 
To, że robi się coś z czystej przyjemności i dla czystej przyjemności też jest OK.
Życie z tańcem, w ciągłym ruchu nauczyło Paulinę, że najlepszym nauczycielem dla danej osoby, jest ona sama, jej ciało. Jeśli człowiek dba o siebie, to daje sobie pozwolenie, żeby powiedzieć STOP.
“Po latach praktyki różnych form ruchu, pozwalam sobie w zupełnie inny sposób wejść w przestrzeń ruchu. To nie jest ani mocny trening, ani zaplanowana praktyka. To jest przeżycie emocji, których z różnych powodów się nie nazywa.”

Teraz czas na taniec intuicyjny i somatykę!

Udostępnij

Zostaw odpowiedź

* Imię
* E-mail (Nie publiczne)
* Komentarz: